Cytadela Aleksandrowska, zwana od lat międzywojennych
Warszawską, jest symbolem klęski i wieloletniej dominacji caratu nad Polakami.
Zbudowana po stłumieniu powstania listopadowego przez władze rosyjskie w latach
1832-1834, miała utrzymać w posłuszeństwie buntownicze miasto. Według mnie jest
to miejsce, którego poznanie zajmuje trochę czasu, ale zapewnia niezapomniane
uczucie ducha patriotyzmu.
Na wschodnim stoku twierdzy, od strony Wisły,
wykonywano wyroki śmierci. Stała tam szubienica, której szczątki zostały
wmurowane w obelisk przy Bramie Straceń. Przechodzili przez nią skazańcy-
więźniowie polityczni. Brama straceń
była nazywana wówczas Iwanowską, dla upamiętnienia feldmarszałka Iwana
Paskiewicza, księcia warszawskiego- pacyfikatora Powstania Listopadowego.
Ciała straceńców
były chowane bezpośrednio na stoku twierdzy w najgłębszej tajemnicy pod osłoną
nocy.
W latach 1932-1933 z
inicjatywy Koła Warszawskiego Stowarzyszenia Byłych Więźniów Politycznych wschodni
stok Cytadeli został przekształcony w symboliczny cmentarz. Ustawiono tam 152
krzyże i 7 macew (żydowskie stele nagrobne). Ponadto w Bramę Straceń wmurowano
tablice z nazwiskami ofiar. Wymieniono tu m.in.: Romualda Traugutta, Rafała
Krajewskiego, Jana Jeziorańskiego i Romana Żulińskiego. Cmentarz został
odnowiony w 1952 roku po zniszczeniu w czasie II wojny światowej. Na Cytadeli
ostatnia egzekucja odbyła się 18 lipca 1931 roku. Wtedy za szpiegostwo na rzecz
Sowietów rozstrzelano mjr. Piotra Demkowskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz